NIE-MOC

medytacje nad pokorą Chrystusa

OPIS PROJEKTU

Projekt NIE-MOC to plastyczna próba zmierzenia się z tematem pokory Chrystusa. Cykl będzie się składał z trzydziestu trzech obiektów, które w sposób symboliczny obejmą lata ziemskiego życia Jezusa. Do tej pory powstało czternaście prac. Zostały one wykonywane w technice rysunkowej i każda z nich oddziałuje poprzez dwie nachodzące na siebie płaszczyzny. Pierwsza warstwa to właściwy rysunek, natomiast zadaniem drugiej jest jego „zasłonięcie”.

Ważnym elementem cyklu jest proces twórczy. Jego pierwszy etap to moje osobiste lectio wybranego fragmentu biblijnego, który uwypukla jakiś aspekt pokory Chrystusa. Drugim etapem jest właściwa medytacja plastyczna, która na początku polega na szkicowaniu podczas „mielenia Słowa”. Następnie staram się nic nie robić poza nasłuchiwaniem, które często wykracza poza obszar właściwego procesu. Trzeci etap polega na przeniesieniu wybranego pomysłu na obydwie płaszczyzny rysunkowe, czyli klasyczne podłoże (jak papier czy tektura, czasami drewienko) oraz na pleksi.

Po wykonaniu danej pracy, a czasami jeszcze w trakcie jej tworzenia, zapraszam brata lub siostrę z mojego zakonu do napisania słownej medytacji na podstawie fragmentu z Pisma Świętego oraz mojej medytacji plastycznej.

Wcielenie

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: werniks, tusz

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek

rok: 2018

„On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, 

aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, 

przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi”.

 

(Flp 2, 6-7)

 

Wcielenie jest najważniejszym wydarzeniem w historii ludzkości. To właśnie dzięki temu, iż Bóg zechciał stać się człowiekiem, mogło się dokonać zbawienie nas wszystkich. Jednak samo wydarzenie nie da się „zamknąć” w jednym traktacie teologicznym, dogmacie czy dziele artystycznym. Nasza próba ujęcia tego daru, całkowicie nas przekracza. Bóg-człowiek jest zarazem dającym się dotknąć ale i jednocześnie jest Tym, który jest transcendentny. Aby zmierzyć się z tymi dwoma wymiarami Boskiej osoby, zaproponowałem ujęcie tego tematu na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich jest klasycznym rysunkiem, będącym symbolem tego co da się uchwycić naszym poznaniem. Druga natomiast, utworzona na pleksi, jest zasłoną, która zakrywa to co dotykalne. Moim zamiarem było, aby praca otwierająca cykl podejmujący temat pokory Chrystusa, wskazywała raczej na daremność „pochwycenia” tej tajemnicy i podkreślała jej apofatyczny charakter. Z drugiej strony, mały transparentny przesmyk w centralnej części pracy, daje możliwość zaglądnięcia do wewnątrz. Poprzez medytacje Słowa, Bóg otwiera zasłonę niedostępności aby  być Bogiem z nami.

Chrzest Jezusa

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: marker

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek, akryl

rok: 2019

„Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy                            i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy”.

 

(Mk 1,4-5)

 

Tłum grzeszników nad Jordanem czeka na chrzest, jak ludzie w kolejce do konfesjonału. Jezus wchodzi w tłum, staje się jednym z wielu. Bierze na siebie grzechy wielu, grzechy wszystkich. Staje w nurcie rzeki (i historii) i wyznaje…Wyznaje grzech Adama i Ewy, Kaina i Abla, Abrahama, Izaaka i Izraela, Mojżesza, Dawida i wszystkich proroków. Rzeka płynie, czas płynie, a Jezus wciąż wyznaje: grzech Judasza, Piotra i Szawła, wszystkich wierzących, niedowiarków i ateistów, świętych i grzeszników – od założenia świata, aż po dziś. Na koniec wyznaje moje grzechy, bo stał się także mną. Wielka spowiedź świata. Patrzysz – człowiek między ludźmi, wielki grzesznik. „On to dla nas stał się grzechem” (por. 2Kor 5,21). Patrzy Ojciec – i pod tą lawiną grzechów, w tej otchłani nieprawości, widzi człowieka, Człowieka-Boga, Syna Bożego, którego od zawsze darzy nieskończoną miłością. Widzi Jego miłość i współczucie dla grzeszników. I woła głosem wielkim: Tyś jest mój Syn Umiłowany, w Tobie mam upodobanie. Człowieku upokorzony grzechem, Chrystus zjednoczył się także z tobą, jest w tobie, przychodzi, by cię obmyć     i uzdrowić. Byś stał się, kim jesteś: umiłowanym Dzieckiem Boga.

 

Cyprian Klahs OP

Trędowaty

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: werniks, tusz

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek, tusz

rok: 2020

„Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!”

 

(Mk 1, 42)

 

Kiedyś wieczorami uwielbiał wpatrywać się z przyjaciółmi w gwiazdy, zajadać daktyle              i dyskutować o polityce. O mesjaszu, który przyjdzie i zrobi wreszcie w kraju porządek. Zamiast mesjasza przyszedł trąd. Jego pokryta wybroczynami twarz zaczęła przypominać wysuszonego daktyla. Tyle, że nikt jej nie oglądał. Czy wierzył w przyjście mesjasza? Raczej nie spodziewał się go otoczonego prostakami jak ci zbierający się właśnie w dalszą drogę – wesołe towarzystwo, któremu wydawało się, że złapało Pana Boga za nogi. To nie otoczenie godne mesjasza. W ich Mistrzu było jednak coś magnetycznego. Gdy zaczął okazywać, jakoby miał iść dalej, poczuł, że to ostatnia szansa, nim On odejdzie. Wiedziony bardziej rozpaczą niż wiarą w pogłoski o Jego mocy, padł przed Nim na kolana. Sam nie miał już siły chcieć być zdrowym. Ale Jezus chciał i miał siłę. Moc. Dotknął jego policzka. Wypowiedział Słowo. I stało się Niemożliwe. Bóg tak pokorny, że chodziłby z i między ludźmi? Boga interesowałaby tęsknota za dotykiem? Za spojrzeniem? Za daktylami? To tak, jakby miało Go zajmować wino na weselu. Bóg uniżony do poziomu karczmarza? Aż się uśmiechnął, choć na jego twarzy mogło to wyglądać jak grymas. A jednak czuł na policzku Jego kojącą dłoń. Broda zaczęła mu lekko drgać, na miejski kurz spadła łza. Łza wiary, że w Jego oczach jest piękny, czysty, ważny z tymi swoimi daktylami. Łza wiary Jego mocą zmyła chorobę. Potem wszystko stało się nowe. Wieczorami uwielbiał Pana i dyskutował z niedowiarkami o Jego Królestwie. Tylko w gwiazdy już się nie wpatrywał. Wolał zamknąć oczy i przywoływać Jego spojrzenie. W nim oglądał Niebo. I znów zajadał daktyle.

 

– Szymon Bialik OP

 

Eucharystia

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: werniks, tusz

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: relief

rok: 2020

„A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich                 i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”.

 

(Mt 26, 26-28)

 

 

Przyjdź Ty, który z nicości coś czynisz, ład z nieporządku wyprowadzasz. Przyjdź Ty, który Najświętszego z grzesznikiem, w samym sobie jednasz i niezmiennym będąc, prawom czasu pokornie się poddajesz. Przyjdź Ty, którego nie da się umysłem objąć, ani słowem wypowiedzieć, a sam rękę do mnie wyciągasz i zranić się pozwalasz. Przyjdź Zwierciadło Jedności, który bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania, ani rozłączania, Śmierć       z Życiem na zawsze wiążesz. Przyjdź Ty, którego tajemniczego Imienia wypowiedzieć nie można, a chcesz, abym twarzą w Twarz z Tobą rozmawiał; bo kiedyś byłem daleko,           a teraz zbliżyć się do Ciebie mi wolno. Przyjdź, o Ty Nieskończony i spraw, abym Ciebie spożywając, mógł przy jednym stole posadzić dwóch skłóconych mych braci, których Ojciec do domu zaprasza. Przyjdź i żyj we mnie, łagodnie niszcząc mur podziałów             i jednaj to, co zagubione, rozdzielone, wrogie, co dotąd – bez Ciebie – przeciw sobie mieszkało. Przyjdź i daj mi szatę we Krwi Twej wybielić, abym znów i od początku był jeden, cały, Twój.

 

-Paweł Koniarek OP

Nagi Jezus

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: werniks, marker

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek, akryl, tusz

rok: 2020

„Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, ale wywyższony przez Boga.

On się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści”.

 

(Iz 53,3)

 

Oburzające. Patrzę na nagiego Boga. Ja, człowiek. Oglądam Go z różnych stron. Jakby nie spojrzeć – nagi. Jakby nie popatrzeć – odpychający. Chrystus na krzyżu to czyste cierpienie, autentyczny ból, całkowite zhańbienie. Patrzę cierpliwie szukając piękna i go nie dostrzegam. Odwracam wzrok, bo to co przyszło mi oglądać jest zbyt oburzające.     A On? Nie kryje się, nie zasłania. Ta przepaska na biodrach, ta szmata, która ma ocalić Jego godność, ta śmieszna próba uratowania obrazu, który sobie stworzyliśmy, to nasze dzieło. W raju próbowaliśmy tego samego. Obarczeni grzechem zaczęliśmy się osłaniać, by ukryć hańbę. Patrząc na nagiego Boga, który na krzyżu dźwiga nasze grzechy, reagujemy podobnie. Znów próbujemy skryć winę. Chrystus na krzyżu był nagi. Nie uciekał, nie próbował się schować. Przecierpiał hańbę, przyjął wstyd. Oburzająca była dla nas nagość Boga, który w swojej zbawczej wędrówce do nas zatrzymał się o krok od nicości. Ale tylko tak mógł uratować pierwszego człowieka. Przyjął na siebie wstyd            i hańbę, których nie chciał przyjąć w raju Adam. Oburzające. Patrzę na nagiego Boga.     A ponieważ nie umiem przyjąć tego obrazu, sporządziłem mu przepaskę na biodra. 

Ja, człowiek, sprawca tej nagości.

 

-Łukasz Janik OP

Wyszydzenie na krzyżu

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: relief

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek

rok: 2020

„A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich                 i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”.


(Mt 26, 26-28)



Przyjdź Ty, który z nicości coś czynisz, ład z nieporządku wyprowadzasz. Przyjdź Ty, który Najświętszego z grzesznikiem, w samym sobie jednasz i niezmiennym będąc, prawom czasu pokornie się poddajesz. Przyjdź Ty, którego nie da się umysłem objąć, ani słowem wypowiedzieć, a sam rękę do mnie wyciągasz i zranić się pozwalasz. Przyjdź Zwierciadło Jedności, który bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania, ani rozłączania, Śmierć       z Życiem na zawsze wiążesz. Przyjdź Ty, którego tajemniczego Imienia wypowiedzieć nie można, a chcesz, abym twarzą w Twarz z Tobą rozmawiał; bo kiedyś byłem daleko,           a teraz zbliżyć się do Ciebie mi wolno. Przyjdź, o Ty Nieskończony i spraw, abym Ciebie spożywając, mógł przy jednym stole posadzić dwóch skłóconych mych braci, których Ojciec do domu zaprasza. Przyjdź i żyj we mnie, łagodnie niszcząc mur podziałów             i jednaj to, co zagubione, rozdzielone, wrogie, co dotąd – bez Ciebie – przeciw sobie mieszkało. Przyjdź i daj mi szatę we Krwi Twej wybielić, abym znów i od początku był jeden, cały, Twój.


-Paweł Koniarek OP

Zejście do otchłani

rozmiar (p): 17,8 x 21,7 cm

technika: werniks, tusz

rozmiar (r): 9 x 13 cm

technika: ołówek

rok: 2020

„Słowo zaś “wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić”.

 

(Ef 4 9-10)

 

 

Każdy gest pokory Syna Bożego powoduje trzęsienie ziemi, a raczej trzęsienie nieba. Otwierają się szczeliny sklepienia niebieskiego i spływa światło. Podczas zwiastowania, gdy Logos zstępuje w łono Dziewicy niebo się otwiera i do Nazaretu przybywa anioł. Gdy Dzieciątko złożono w betlejemskim żłobie już nie jeden anioł, ale cały chór anielski zwiastuje jego narodzenie. Podczas chrztu w Jordanie po raz kolejny otwiera się niebo     i słychać głos Ojca, a Gołębica daje świadectwo. Kolejne gesty pokory otwierają niebo,   z którego zstępują skrzydlaci posłańcy. Również Zstąpienie do Otchłani jest wyrazem pokory, ostatnim gestem uniżenia Syna Bożego, który „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 6-7). Chrystus sam zapowiedział to wydarzenie: „jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi” (Mt 12,38-40). Chrystus Nowy Jonasz, który zstępuje w geście pokory do najniższych części ludzkiej duszy, aby zanieść tam światło. Wraz z Nim otwiera się niebo nad Otchłanią. Imię Jonasz oznacza gołębicę. Nowy Jonasz powraca do zamkniętych     w arce z gałązką oliwną Krzyża. Dopełnił się czas odnowienia. 

 

-Wojciech Surówka OP

created by Digital DANS 2023